piątek, 8 listopada 2013

11. Vasco

Do porodu został tylko miesiąc. Tak ten czas szybko zleciał. Dla dzidziusia wszystko już kupiliśmy. Imię to Vasco. Zastanawialiśmy się nad tym kilka nocy. Chcieliśmy na początku po dziadku, ale to jest nasz syn i ma mieć swoje imię.  Chrzestnym będzie Iker, a chrzestną moja bratowa Nikol, żona Natana. Dziś jak Cristiano wróci z treningu będziemy przyklejać naklejki na ścianę. Jesteśmy dość dziwaczni, bo nasz syn na ścianie będzie miał boisko i na niej swoich wujków i tatę, a drużyna przeciwna to Crisa koledzy, nie żeby coś, ale zrobił z nich drużynę.  Jego pokój jest bardzo stylowy. Najlepsi architekci go projektowali i kawał dobrej roboty odwalili. Cristiano i ja w tym pokoju przesiadujemy w każdej wolnej chwili. To układamy ciuszki to zabawki układamy, a to pampersy chowamy. Zawsze coś się znajdzie. Nie możemy się doczekać dziecka. Nawet mieliśmy sesję zdjęciową i trafiliśmy na okładkę magazynu, w którym pojawił się wywiad. Cristiano mówił jak to wspaniałe uczucie jest w oczekiwaniu na dziecko itp. Ja tam też coś powiedziałam i koniec. Na okładce staliśmy do siebie przodem Cristiano trzymał ręce na moim nagim brzuchu, a ja trzymałam go za szyje. Cały świat zwariował na punkcie małego Ronaldo. Postanowiliśmy, że na drugie będzie miał albo Cristiano,  albo Ronaldo tego jeszcze nie wiemy.
-Jestem
-Widzę, co to masz?-zaciekawiłam się patrząc na torbę 
-Owoce i warzywa. Dziś ja gotuję-wyszczerzył ząbki Portugalczyk 
-Okej, tylko ja nie wiem czy to będzie jadalne
-Kochanie-piłkarz pogroził palcem 
-Idę się położyć, bo nic mi się nie chcę 
-Źle się czujesz?
-Nie, po prostu nie czuję się wyspana 
-Dobrze to idź się położyć, a ja zrobię obiad
-Dobrze. 
Poszłam na górę włączyłam telewizor i zasnęłam, obudziłam się jakoś po 15 i zeszłam na obiad. Mój mąż nauczył się gotować, albo zamówił to z restauracji bo było pyszne. Później razem pooglądaliśmy telewizje i przyjechali nasi królewscy. Chłopcy włączyli gry i tak odreagowywali dzisiejszy trening. 
-Pepe czy Ty musisz wyżerać mój popcorn- zapytałam kolegę męża 
-Sorry, Marcelo się skończył 
-Marcelo gdzie masz popcorn?-zapytałam 
-Pepe mi zeżarł 
-Nie smutaj, Cris zaraz wróci i ci da
-Nie chodzi o to
- A o co?-zapytałam ciekawa
-Moja kasa się popsuła i nie mam jak dawać rachunków. Ramos cieszy japę bo jeździ za darmo 
-Za te wszystkie pieniądze co ci dałem to powinieneś mnie wozić do końca życia za darmo- odezwał się Hiszpan 
-Ja z was nie mogę. Jakie czuby
-Jestem- Krzyknął Portugalczyk zapakowany kartonikami z popcornem wszyscy się na niego rzucili i po chwili miał tylko jeden dla nas. 
Wieczór upłynął bardzo miło. Około 1 poszliśmy spać. 


**
3 Tygodnie później 

Cristiano do cholery odbierz ten telefon....proszę 
-Proszę niech się pani uspokoi zaraz zawieziemy panią na salę 
-Dopóki nie ma tu mojego męża nigdzie nie idę 
-Może ja do niego zadzwonię?-zapytał lekarz
-Jeśli ode mnie nie odbiera to od pana też nie odbierze, a po za tym ma zablokowane, aby ktoś inny do niego dzwonił 
**
-Marcelo wyglądasz jak kaczka-śmiałem się z kumpla, bo wjebał się w błoto
-Ja bym powiedział jak świnia, bo one w błocie lubią się taplać- śmiał się Hiszpan 
-Iker stój dziób - pogroził Marcelo- I Ty też 
-Ronaldo!! Ronaldo!! Ronaldo- darł się Carlo 
-Tu jestem heh się zmachałeś -zacząłem się śmiać z zmachanego trenera, biegł tak szybko, że pewnie mnie by prześcignął jakbyśmy się ścigali 
-Kurwa nie rób sobie jaj!!- krzyknął 
-Spokojnie ! Co się stało, przed chwilą rozmawiałeś ze mną normalni 
-Gdzie Ty chuju masz telefon!!
-W szatni! Na treningi mamy zakaz przynoszenia zapomniałeś? !
-Ale nie kurwa jak żona jest w 9 miesiącu ciąży!
-O co ci chodzi?
-KINGA RODZI!
-Jak to rodzi?
-Ze szpitala do mnie dzwoniła, jest w klinice i do ciebie się nie umie dodzwonić!!
Czy ja mówiłem, że Carlo szybko biegł i by mnie dogonił? No to cofam to co powiedziałem. Biegłem chyba szybciej niż bym jechał samochodem. Chciałem być jak najszybciej przy żonie. Przy samochodzie zorientowałem się, że nie mam kluczyków. Pędem wróciłem i szedł Marcelo już do samochodu podrzucając kluczyki, wziąłem mu je wyrwałem i krzyknąłem aby moje ciuchy wrzucił do samochodu a w spodniach są klucze. Jechałem samochodem przyjaciela niczym wariat. Wyprzedzałem wszystko co się dało. Nawet radiowóz z policjantami wyprzedziłem, było to przy szpitalu i dali się za mną w pościg. Kiedy przyjechałem na parking przy klinice, wybiegłem i szybko biegłem na porodówkę policja za mną coś wołała 
-Niech pan się zatrzyma - krzyczał policjant
-Żona rodzi, ! W dupie was mam!-krzyknąłem i już nic nie słyszałem 
**
-Gdzie moja żona?-zapytałem jakiejś pielęgniarki 
-Dzień dobry, -uśmiechnęła się ironicznie 
-Gdzie Kinga Aveiro 
-A skąd ja mam wiedzieć? Proszę tam jakiegoś lekarza zapytać 
-Wredna suka-powiedziałem i szukałem kogoś kto mógłby mi powiedzieć gdzie mam szukać Kingi 
-Przepraszam szukam Kingi Aveiro 
-No w końcu-Lekarz złożył ręce ku niebu
-Słucham?
-Pana żona czeka na pana od 2 godzin i powiedziała, że bez pana nie rodzi 
-Gdzie ona jest ?
-Już idziemy spokojnie 
Szliśmy korytarzem i kiedy ją zobaczyłem od razu rzuciła mi się w ramiona 
-Bałam się, że nie przyjedziesz
-Jakbym mógł ;*-pocałowałem ją w głowę i mocniej wtuliłem 
-Ała- syknęła z bólu 
-Możemy już iść na porodówkę?-zapytał lekarz 
-Teraz tak
**
Poród nie trwał zbyt długo. Wzięli rozcięli brzuch wyciągnęli dzidziusia, naszego małego Vasca i pozwolili przeciąć pępowinę Crisowi. Lekarz próbował dwa razy wyprosić męża tłumacząc, że przy porodach cesarskich się nie uczestniczy, ale Cristiano gdyby wyszedł to nie byłby Cristiano. 
Chwilę później byłam przewieziona na salę. Trzymałam na rękach naszego małego syneczka. Cristiano jak go wziął na ręce to łza spłynęła po policzku 
-Nasz wymarzony synek -powiedziałam do męża
-Tak bardzo się cieszę, że jest już z nami -powiedział młody tatuś i pocałował dzidziusia w czółko 
-Za niedługo będzie biegał z tatusiem za piłką 
-Puki co to będzie z tatusiem i mamusią się bawić 
-Nasz mały piłkarz-powiedziałam i oparłam głowę na ramieniu męża 
-W domu ma już dwie pary korek :) 
-Ciekawe czy będzie chciał grać 
-Będzie robił co będzie chciał. Jest taki słodki 
-Kocham was-powiedziałam i pocałowałam męża 

3 komentarze:

  1. Cudna akcja :D
    Poród nie trwał zbyt długo. Wzięli rozcięli brzuch wyciągnęli dzidziusia, naszego małego Vasca-przeczytałam WACKA ale to szczegół :D
    http://millones-de-opciones.blogspot.com/2013/11/odcinek-8.html zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaa w końcu <3 Jaki cudowny rozdział... Cris taki kochany :D Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. http://millones-de-opciones.blogspot.com/2013/11/odcinek-9.html zapraszam na nowość :)

    OdpowiedzUsuń